Gdyby nie te pseudofilozoficzne moralizatorskie wynurzenia z serii drogi pamiętniczku i bez żenujących dialogów- "zimno mi" umierającego żołnierza, byłby to bardzo bardzo dobry film. Terrnce Malick ma niestety ciągoty do patetyzmu i pretensjonalności (która w małych dawkach nie jest wcale taka strasznie zła). brakowało tylko anielskich chórów i kapitana ameryki przecinającego niebo (chyba, że po prostu wycięli to w montażu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz